W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji. Polityka prywatności

Wykorzystywane w celu zapewnienia prawidłowego działania serwisu internetowego.
Wykorzystywane w celu tworzenia statystyk i analizy ruchu w serwisie internetowym.
Wykorzystywane w celu dotarcia z przekazem reklamowym do osób, które wcześniej odwiedziły serwis internetowy.

KRAKÓW NIE TYLKO DLA DEWELOPERÓW I TURYSTÓW

  • Blog
KRAKÓW NIE TYLKO DLA DEWELOPERÓW I TURYSTÓW

W połowie czerwca tłumaczyłem bardzo ciekawą konferencję z udziałem przedstawicieli miast należących do Organizacji Miast Światowego Dziedzictwa OWHC, poświęconą masterplanowi dla Wesołej, czyli projektowi rewitalizacji i zagospodarowania 9-hektarowego terenu po dawnym Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Konferencja ta stała się doskonałą okazją do przedyskutowania nie tylko samego projektu, ale również zarządzania przemianami zachodzącymi w miastach, a mnie skłoniła do refleksji na temat długiej drogi, jaką w krótkim czasie przebył Kraków.  
 
Kiedy mój znajomy z Francji ponad 20 lat temu przyjeżdżał do Krakowa, frapowały go okolice Dworca Głównego z barem mlecznym Smok. Uderzała go ówczesna  odmienność, dla niego wręcz egzotyka, naszego miasta i kraju. Co tu dużo mówić, wtedy naprawdę byliśmy Wschodem.

Kiedyś, aby zapewnić sobie rozwój, Kraków kusił turystów i deweloperów. Dzisiaj zmienia swoje standardy i o zdanie na temat przyszłości poszpitalnego terenu, który - trudno nie odnieść takiego wrażenia - jeszcze niedawno zostałby przeznaczony pod gęstą mieszkaniówkę - pyta mieszkańców. A ci nie chcą „deweloperki” i w nowej Wesołej domagają się zieleni, rekreacji i kultury. 
 
Konferencja ws. Wesołej była doskonałym dowodem na to, że Kraków spektakularnie awansował do ekstraklasy miast, doświadczając nie tylko wielkich korzyści, ale i pewnych problemów, które się z tym wiążą, takich jak nadmierna turystyka i wyludnianie się centrów miast. Problemy te, określane mianem „syndromu weneckiego”, stały się również udziałem innych miast zrzeszonych w OWHC, na ogół nie tylko atrakcyjnych turystycznie, lecz również rozwiniętych i zasobnych. Dzisiaj Kraków, niegdyś mocno peryferyjne miasto z barem Smok (którego zamknięcie, co znamienne, zbiegło się w czasie z naszym wejściem  do UE), zastanawia się z nimi, jak problemy te rozwiązać.
 
p.s. Pamiętam jak w połowie ubiegłego dziesięciolecia, podczas zabrzańskiej Międzynarodowej Konferencji Turystyki Dziedzictwa Przemysłowego, którą dane mi było tłumaczyć, Łukasz Gaweł bardzo zajmująco mówił o potrzebie odciążenia centrum Krakowa i skierowaniu strumienia turystów do innych dzielnic miasta. Słowa te z jednej strony wydały mi się pionierskie (co turysta miałby zobaczyć w Nowej Hucie?), a z drugiej okazały się prorocze, zwiastując obecne problemy. Chyba w dużej mierze udało się włączyć kolejne dzielnice do krakowskich szlaków turystycznych, ale okazało się to niewystarczające wobec stale rosnącej liczby turystów.